Badacze z Instytutu Genetyki Człowieka PAN w Poznaniu wykazali, że nadmierne ogrzewanie jąder prowadzi do uszkodzeń DNA plemników przez stres oksydacyjny. Wyniki ich pracy stały się punktem wyjścia do kampanii społecznej #NieGrzejJajek, która ma uświadomić mężczyznom, jak temperatura wpływa na ich zdrowie reprodukcyjne.
Gdy ciepło szkodzi najbardziej
Zespół kierowany przez dr hab. Monikę Frączek przeanalizował nasienie ponad 300 mężczyzn – od zawodowych kierowców po pacjentów z żylakami powrózka nasiennego. Okazało się, że długotrwałe siedzenie, gorące kąpiele czy ciasna bielizna powodują wzrost temperatury w mosznie, co nasila stres oksydacyjny i prowadzi do fragmentacji DNA plemników. Wolne rodniki niszczą komórki, a naturalne antyoksydanty w nasieniu nie są w stanie ich w pełni zneutralizować.
To paradoks współczesności – im wygodniejsze życie, tym większe ryzyko problemów z płodnością. Jak zauważają badacze, na świecie zmagają się z tym już dziesiątki milionów par, w tym około 1,5 mln w Polsce.
Mechanizm stresu oksydacyjnego
Natura zaprojektowała jądra poza jamą brzuszną właśnie po to, by utrzymać ich temperaturę o kilka stopni niższą od reszty ciała. Gdy ten układ zawodzi, dochodzi do zaburzenia równowagi między wolnymi rodnikami a antyoksydantami. W efekcie plemniki tracą zdolność do prawidłowego zapłodnienia, a uszkodzenia mogą dotyczyć również prostaty i najądrzy – narządów odpowiedzialnych za dostarczanie substancji ochronnych do ejakulatu.
Odwracalny, ale nieobojętny proces
Choć skutki przegrzewania jąder mogą brzmieć groźnie, naukowcy podkreślają, że są w dużej mierze odwracalne. Wystarczy wyeliminować czynniki ryzyka – ograniczyć saunę, nie trzymać laptopa na kolanach, robić przerwy w pracy siedzącej. Odnowa plemników trwa około 74 dni. To niewiele, jeśli w grę wchodzi coś tak kruchego i fundamentalnego jak przyszłe ojcostwo.