Nieproszony gość w szkolnych ławkach. Wszawica znów atakuje

Jesień przyniosła nie tylko chłodniejsze poranki, ale i problem, który w wielu szkołach powraca niczym niechciana tradycja. Wszawica, choroba pasożytnicza wywoływana przez wesz głowową, znów pojawiła się w placówkach oświatowych. Sanepid apeluje do rodziców o czujność, współpracę i uczciwe zgłaszanie przypadków zakażeń.

Kiedy drapanie głowy to sygnał alarmowy

Pierwsze objawy bywają bagatelizowane. Dziecko zaczyna się drapać, skarży na swędzenie, a rodzice często zrzucają winę na alergię lub suchą skórę. Dopiero później okazuje się, że we włosach kryją się małe, szarobiałe kuleczki – gnidy. Taką historię opowiada pan Paweł, którego córka już po raz drugi przyniosła wszy ze szkoły. „Na początku myśleliśmy, że to nic poważnego. Dopiero gdy zobaczyliśmy ślady na karku, wiedzieliśmy, że trzeba działać” – mówi.

Według Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kamieniu Pomorskim wszawica rozprzestrzenia się błyskawicznie w środowiskach dziecięcych, zwłaszcza tam, gdzie kontakt głowy z głową jest codziennością – na przerwach, w szatni, na zajęciach sportowych. Wystarczy wspólna czapka, spinka lub szczotka, by pasożyty znalazły nowego gospodarza.

Sanepid ostrzega: reagujmy natychmiast

Szkoły informują rodziców o przypadkach wszawicy i apelują o regularne kontrole włosów. Sanepid przesyła placówkom materiały edukacyjne, przypominając, że nie istnieje stuprocentowa metoda zapobiegania zakażeniom. W momencie wykrycia wszy rodzice powinni natychmiast kupić odpowiedni preparat w aptece, zastosować go u wszystkich domowników i po tygodniu powtórzyć kurację.

Wychowawcy, po uzyskaniu informacji o zakażeniu, przekazują ją dyrekcji szkoły i pozostałym rodzicom z klasy. Pielęgniarka może po kilku dniach sprawdzić czystość skóry głowy uczniów, a w razie trudności finansowych rodziny mogą liczyć na pomoc Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Czego uczy nas ta coroczna lekcja higieny

Wesz głowowa to maleńki pasożyt, który żyje około miesiąca i w tym czasie potrafi złożyć nawet 300 jaj. Gryzie dwa razy dziennie, wywołując uporczywe swędzenie i stany zapalne skóry. Wbrew powszechnym opiniom wszy nie są efektem braku higieny – pojawiają się wszędzie tam, gdzie ludzie mają ze sobą bliski kontakt.

Dlatego eksperci apelują, by o wszawicy mówić otwarcie. Zatajanie problemu nie tylko wydłuża leczenie, ale i naraża inne dzieci. To temat nieprzyjemny, lecz powraca co roku – jakby przypominał, że nawet w dobie smartfonów i dezynfekcji niektóre problemy wciąż mają bardzo ludzką skalę.