Kazik Staszewski od kilku dni przebywa w szpitalu na Teneryfie, gdzie trafił w ciężkim stanie. Wokalista Kultu zdecydował się przerwać milczenie i w emocjonalnym wpisie wyjaśnił przyczyny swojego pogorszonego zdrowia. Jak podkreślił, jego problemy wynikły z własnych zaniedbań, a nie z błędu medycznego.
„Moje flaki były nieczytelne” – szczere słowa artysty
Muzyk sprostował doniesienia dotyczące komplikacji po operacji wyrostka robaczkowego, zaznaczając, że zabieg sprzed roku został wykonany prawidłowo. „Moje obecne dolegliwości wynikają z zaniedbania, jakie poczyniłem, a nie z powodu nieprawidłowo wykonanego usunięcia wyrostka” – napisał w mediach społecznościowych. Dodał, że w pierwszych dniach hospitalizacji doszło do nieporozumień z personelem z powodu bariery językowej i jego ciężkiego stanu. „Parę dni temu moje flaki były tak nieczytelne i dalekie od przejrzystości, że na skutek słabości hiszpańskiego doszło do nieporozumienia” – wyjaśnił, z charakterystycznym dla siebie dystansem i autoironią.
Stan zdrowia Kazika poprawia się z dnia na dzień
Zespół Kult poinformował, że muzyk został przeniesiony z oddziału intensywnej terapii na zwykłą salę, co jest wyraźnym sygnałem poprawy. Od niedawna może już samodzielnie pić wodę, a wkrótce rozpocznie lekkie posiłki. Lekarze są ostrożni w prognozach, ale nie przewidują konieczności kolejnej operacji. Członkowie zespołu przyznają, że „te drobne, ale jakże ważne postępy” napawają ich ogromną nadzieją.
Staszewski przyznał też, że przed hospitalizacją łączył środki przeciwbólowe z alkoholem, co doprowadziło do pogorszenia stanu zdrowia. Wcześniej tłumaczył, że była to lekkomyślność i przeprosił fanów za słaby występ w Zielonej Górze. Jego szczerość i gotowość do przyznania się do błędu pokazują, że nawet sceniczne legendy mierzą się z ludzką kruchością – i potrafią o niej mówić bez fałszywego patosu.