Czechy zmagają się z największym od dekad wybuchem wirusowego zapalenia wątroby typu A. Od początku roku potwierdzono blisko trzy tysiące przypadków, a liczba zgonów przekroczyła trzydzieści. Najwięcej zachorowań odnotowano w Pradze – mieście, które w grudniu przyciąga turystów z całej Europy.
Wirus w sercu świątecznych jarmarków
Wigilijny klimat praskich ulic w tym roku ma w sobie coś niepokojącego. Tam, gdzie unosi się zapach grzanego wina, wirus HAV rozprzestrzenia się szybciej niż kiedykolwiek. Przenosi się przez kontakt z zanieczyszczoną wodą, żywnością lub powierzchniami – wystarczy chwila nieuwagi, by infekcja znalazła nowego gospodarza. Epidemiolodzy ostrzegają, że szczyt zachorowań jeszcze nie nastąpił, a tłumy na jarmarkach mogą sprzyjać transmisji. Choroba, zwana potocznie „brudnych rąk”, uderza tam, gdzie zawodzi codzienna higiena.
Praga, Brno, Pilzno – mapa zagrożenia
W całym kraju choroba rozprzestrzenia się dynamicznie, szczególnie w dużych miastach. Praga jest epicentrum epidemii, ale kolejne ogniska pojawiają się w Brnie i Pilźnie. Według czeskiego Instytutu Zdrowia Publicznego liczba zachorowań jest najwyższa od lat 80. W obliczu kryzysu czeskie służby sanitarne apelują o szczepienia i rygorystyczne przestrzeganie zasad higieny.
Jak się chronić przed zakażeniem
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzega turystów wybierających się do Czech. Zaleca częste mycie rąk, picie wyłącznie wody butelkowanej i unikanie jedzenia z niepewnych źródeł. Jedna dawka szczepionki przeciw WZW A daje odporność na poziomie 97 procent, co czyni ją najskuteczniejszym środkiem ochrony. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza jeśli planuje się grudniowy weekend w Pradze – mieście, które tej zimy musi walczyć nie tylko o świąteczny nastrój, ale i o zdrowie swoich mieszkańców.