Rozmowy o miliardach na zdrowie. Ministerstwo Zdrowia i Finansów przy stole negocjacyjnym

Budżet ochrony zdrowia stał się jednym z najważniejszych pól starcia między resortami. Według prognoz Narodowego Funduszu Zdrowia w tym roku w systemie zabraknie 14 mld zł, a w kolejnym aż 23 mld zł. To kwoty, które mogą zaważyć na losie podwyżek dla medyków i dostępności świadczeń.

Spotkanie otwierające kluczowe negocjacje

1 października doszło do rozmów między minister zdrowia Jolantą Sobierańską-Grendą a ministrem finansów Andrzejem Domańskim. Premier Donald Tusk tym razem nie uczestniczył, choć wcześniej zapowiadał osobiste zaangażowanie. Resort zdrowia przedstawił skalę braków w budżecie NFZ – 14 mld zł w 2024 r. i 23 mld zł w 2025 r.. Ministerstwo Finansów, choć świadome skali problemu, oczekuje od partnerów propozycji oszczędności. Data spotkania nie jest przypadkowa – 15 października przypada termin podziału rezerw budżetowych, co otwiera drogę do przesunięć finansowych.

Ustawa podwyżkowa pod lupą

Jednym z najtrudniejszych punktów rozmów jest ustawa gwarantująca minimalne płace w ochronie zdrowia. Jej realizacja w 2024 roku kosztuje aż 57,3 mld zł, czyli ponad jedną czwartą budżetu NFZ. Nic dziwnego, że ministerstwo finansów wskazuje ją jako potencjalne źródło oszczędności. Dyskutowane są różne rozwiązania – od przesunięcia terminu rozliczeniowego, co dałoby 6 mld zł oszczędności, po zmianę wskaźników używanych do wyliczania wynagrodzeń. Związki zawodowe protestują przeciwko takim modyfikacjom, ale bez kompromisu trudno będzie zasypać budżetową dziurę.

Płace lekarzy i społeczne emocje

Choć ustawa podwyżkowa obejmuje głównie pracowników zarabiających poniżej 10 tys. zł brutto, to w debacie publicznej dominują obrazy kontraktowych lekarzy z zarobkami przekraczającymi 100 tys. zł miesięcznie. W środowisku coraz częściej mówi się o wprowadzeniu górnego limitu wynagrodzeń w publicznym systemie. To temat drażliwy, bo dotyczy niewielkiej grupy, ale budzi ogromne emocje społeczne. Negocjacje między resortami i interesariuszami mogą więc przeciągać się miesiącami, a czas działa na niekorzyść – już niedługo przyjdzie kolejny termin ustawowych podwyżek.